Darmowa dostawa od 2500 zł

HISTORIA APASZKI

HISTORIA APASZKI

Co takiego fascynującego jest w apaszce, że nieprzerwanie towarzyszy nam od tysięcy lat? Przeglądając różnorakie zapisy historyczne, można dojść do wniosku, że za tajemnicą jej popularności prawdopodobnie stoi – wynikająca z prostoty – ponadczasowa elegancja oraz wszechstronne zastosowanie. Ten niepozorny kawałek materiału przewija się bowiem przez różne kultury i epoki, będąc dodatkiem zarówno praktycznym, jak i ozdobnym. Tak więc podróż przez historię apaszki – choć z braku kompletnych informacji dosyć wyrywkowa – to również podróż przez historię ludzkości.

Nie ma się co oszukiwać, informacje na temat tego zwykłego-niezwykłego dodatku do naszej garderoby, nie są kompletne, a te którymi dysponujemy, rysują nam raczej ogólny obraz. Jednak nawet z tymi strzępami informacji jesteśmy w stanie dostrzec, jak bogatą historię ma apaszka, która oczywiście nie od razu tak się nazywała. Jednak dla wygody będziemy używać głównie takiej nazwy, a do jej genezy dojdziemy w odpowiednim momencie naszej opowieści.

No dobrze, jaki jest zatem najstarszy, obecnie nam znany, przykład zastosowania apaszki? Informację tę zawdzięczamy archeologom, którzy zwrócili uwagę, że już 1350 lat przed naszą erą nosiła ją egipska królowa Nefertiti. Apaszka była noszona przez tę władczynię pod bogato zdobionym hełmem, co może sugerować zastosowanie bardziej praktyczne, niż ozdobne.

Na kolejny ślad z historii apaszki natrafiamy w Chinach, 350 lat później. Otóż okazuje się, że w okolicach 1000 roku przed naszą erą ten dodatek był stałym elementem wojskowego munduru. I bynajmniej nie był to pojedynczy epizod, gdyż wiemy, że apaszka zadomowiła się w Chinach na tyle głęboko, że setki lat później, w okolicach 230 roku przed naszą erą, nie tylko stanowiła część wojskowego uniformu, ale za jej pomocą oznaczano również rangi wojskowe w armii cesarza Chenga. O powszechności używania apaszek w starożytnych Chinach niech świadczy chociażby fakt, że możemy je ujrzeć na sławnej terakotowej armii z 210 roku przed naszą erą, znajdującej się w grobowcu pierwszego chińskiego cesarza Qin Shi.

Następny ślad prowadzi nas do Asyrii lat 883-859 przed naszą erą, czyli do czasów panowania Aszur-nasir-apli II, króla Asyrii, syna i następcy Tukulti-Ninurty II, który uczynił Asyrię jedną z największych potęg ówczesnego świata. I to właśnie on na rzeźbie został ukazany w odzieniu w którego skład wchodził m.in. szal, co z kolei sugeruje zastosowanie raczej estetyczne niż praktyczne.

Na następny ślad apaszki natrafiamy w Rzymie. Tutaj bowiem około 10 roku już naszej ery, używano tzw. „sudarium” (znanych też później jako „focale”), czyli lnianych chust (bo przecież tym w gruncie rzeczy jest apaszka, rodzajem chusty), które przewiązywano na szyi lub w pasie i które służyły do wchłaniania/wycierania potu. Czyli znowu mamy tu do czynienia z zastosowaniem bardziej praktycznym niż ozdobnym. Jednak już 50 lat później, czyli w latach 60. naszej ery, rzymski cesarz Neron znany był z pokazywania się z sudarium zawiązanym na szyi, co już nie do końca musiało mieć zastosowanie czysto praktyczne.

W tym miejscu niestety urywa nam się ślad, gdyż następna informacja dotycząca apaszki pochodzi dopiero z XII wieku. Kojarzycie stare średniowieczne grafiki, na których dostojne damy nosiły na swych głowach długie, szpiczaste kapelusze, z uczepionymi na ich wierzchołkach zwiewnymi chustami? Ten dodatek był bardzo popularny w Średniowieczu, a jedną z popularyzatorek tej mody była królowa Francji i Anglii, Eleonora Akwitańska. To absolutny jak dotąd rekord, jeśli chodzi o… wysokość, na jakiej noszono apaszkę na co dzień.

I kolejna powszechnie kojarzona rzecz – taniec brzucha. Tak przynajmniej dzisiaj go nazywamy. A co to ma wspólnego z apaszką? Otóż ten właśnie rodzaj tańca spopularyzowali w XIII wieku Egipcjanie, a nieodzownym dodatkiem do niego była… jedwabna chusta przewiązana na biodrach. W obu powyższych przypadkach chodziło oczywiście o luksusową ozdobę.

Czas leciał, niczym jedwabna apaszka na wietrze, a jak wiadomo, moda lubi zataczać koła. I tak oto nasza uniwersalna chusta znowu doleciała do miejsca, w którym już kiedyś była, czyli do koszar. Tym razem do chorwackiej armii z XVII wieku, gdyż to właśnie tutaj znowu zastosowano chustę jako element żołnierskiego uniformu. Apaszki noszono tu na szyjach i wykonywano z różnych materiałów: z jedwabiu dla oficerów, a z bawełny dla żołnierzy niższych stopniem. Jedwab moi drodzy – to kluczowy materiał stojący za prestiżem kojarzącym się z apaszką.

Ale uwaga, w tym momencie nastąpił pewien ważny dla historii mody zwrot akcji, gdyż apaszka mniej więcej w tym okresie zaczęła ewoluować jako ozdoba noszona na szyi, a to z kolei dało początek zupełnie nowej, dzisiaj już klasycznej, modzie. Domyślacie się, o co chodzi? Nie? Otóż apaszki w XVII i wczesnym XVIII wieku zaczęły napływać do Francji, gdzie przeszły swoistą ewolucję. Białe chusty noszone na szyi stały się większe, bardziej ekstrawaganckie (zwłaszcza w okresie rewolucji), dodatkowo zdobiono je również haftem i koronkami. Nowego znaczenia nabrała również kolorystyka, która zaznaczała przynależność do jednej ze stron konfliktu. Najbardziej istotną rzeczą w tej przemianie było jednak to, że apaszka dała początek… krawatowi!

A jeśli już jesteśmy w XVII-wiecznej Francji, nie może w naszej opowieści zabraknąć oczywiście, kogo…? Napoleona Bonaparte i jego oblubienicy Josephine be Beauharnais, rzecz jasna, bo i ta sławna para miała swój wkład w popularyzację apaszki. Otóż w roku 1801, powracający z Egiptu (czyżby zauroczony „tańcem brzucha”?) Bonaparte, przywiózł swojej żonie kaszmirową apaszkę, która… początkowo nie wzbudziła u niej wielkiego zachwytu. Najciekawsze jest jednak to, że efekt końcowy tego wydarzenia był dokładnie odwrotny. Otóż nie do końca wiadomo, co zaszło potem, jednak w ciągu następnych trzech lat kolekcja apaszek Józefiny przekroczyła… 400 sztuk! To się nazywa królewski rozmach (choć królową literalnie nie była). To wydarzenie z kolei miało taki skutek, że apaszki pojawiły się masowo w mainstreamowej modzie.

I tak oto apaszka robiła karierę w Europie, zwłaszcza wśród znanych i bogatych. Zawędrowała również do Austrii, gdzie w okolicach roku 1810 stała się charakterystycznym elementem ubioru „ostatniego wiedeńskiego klasyka”, pianisty i kompozytora, jednego z największych gigantów muzyki wszech czasów, Ludwiga van Beethovena, który podobno – jak podaje ówczesna prasa plotkarska – chciał się w ten sposób przypodobać austriackiej muzyczce Therese Malfatti. Była to jedna z wielu miłości sławnego twórcy i w przypadku apaszki to uczucie okazało się o wiele trwalsze, gdyż zadurzenie mistrza w Therese nie trwało długo, za to apaszka na jego szyi przetrwała całe dekady.

Apaszka radziła sobie świetnie wśród możnych tego świata i zawędrowała również do Wielkiej Brytanii, gdzie zwróciła uwagę młodziutkiej, bo zaledwie wtedy 18-letniej, królowej Wiktorii, która upodobała sobie ten dodatek i zaczęła publicznie pokazywać się przyozdobiona w zwiewne chusty. Ten iście królewski impuls wystarczył, aby jedwabne chusty prawie natychmiast stały się nieodzownym akcesorium szlachty i – a jakże – symbolem luksusu.

Pierwsza połowa XIX wieku była okresem, gdy popularność apaszek gwałtownie rosła. Podobnie zresztą jak ich produkcja. Apaszki zaczęły nosić również niższe warstwy społeczne. To jednak spowodowało, że apaszka dorobiła się konkurencji w postaci innych dodatków. A to z kolei było przyczyną spadku jej popularności w drugiej połowie XIX wieku, choć jednocześnie w tym czasie nadal chętnie była noszona przez… paryskich robotników.

I w ten oto sposób dochodzimy do momentu w historii, w której ta ikoniczna chusta dorobiła się swojej, znanej do dziś, nazwy. Jak wspomnieliśmy, chusta zawędrowała w dół drabiny społecznej i tym oto sposobem na przełomie XIX i XX wieku stała się stałym elementem ubioru paryskich gangsterów, Apaszów. I choć nazywano ja również „bandytką” lub „gawroszką”, to ostatecznie „apaszka” wygrała pojedynek o najpopularniejszą nazwę. Zresztą, a propos uzbrojonych włóczęg i złoczyńców (bo to właśnie oznacza francuskie słowo „apache”), kojarzycie wyjątkowo popularne w latach 50. XX wieku filmy z gatunku „western”, których akcja była zazwyczaj umiejscowiona w okolicach XIX wieku? A kojarzycie, że sławni kowboje, z Johnem Waynem na czele, oprócz charakterystycznych kapeluszy, nosili na szyjach – nie co innego – a właśnie przewiązane chusty? Tak, moi drodzy, apaszka była już wtedy wszędzie.

No dobrze, czas wkroczyć z impetem w XX wiek, przy okazji przesiadając się z żywego konia na konie mechaniczne, czyli popularne cztery kółka, bowiem to między innymi z samochodem wiąże się kolejny epizod z burzliwego życia apaszki. Znacznie ważniejsza w tej historii jest jednak niezwykła Isadora Duncan, której życie było tak szalone, jak jej śmierć – a w której właśnie apaszka odegrała znaczącą rolę. Isadora Duncan, amerykańska tancerka, zwana „matką tańca nowoczesnego”, była znana z używania długich, zwiewnych szali tak bardzo, że można powiedzieć, iż – wprowadzając poprzez tę dwuznaczność nieco czarnego humoru – straciła dla niej głowę. Otóż 14 września 1927 roku Duncan przebywała na południu Francji w gościnie u swojego znajomego (z którym podobno łączyło ją coś więcej), Włocha, Benoita Falchetto. Tego właśnie dnia Isadora wybrała się na przejażdżkę sportowym kabrioletem Amilcar. I jak zwykle w podróży towarzyszył jej, przewiązany na szyi, długi, zwiewny szal. Ci z was, którzy interesują się historią motoryzacji, wiedzą zapewne, że w tym okresie koła samochodów sportowych często bardzo „odstawały” po bokach auta i nierzadko były zabezpieczone co najwyżej luźno umocowanymi, stosunkowo niewielkimi, błotnikami. I tak właśnie było w przypadku tego modelu, co w połączeniu ze zwiewnym szalem i porywistym wiatrem, dało zabójczą mieszankę. I tak oto, niespodziewanie, podczas szybkiej jazdy, nagły podmuch wiatru wepchnął powiewający koniec szala Isadory w szprychy rozpędzonego koła. Szal brutalnie zacisnął się na jej szyi, następnie olbrzymia siła wyrwała ją z samochodu, co oczywiście zakończyło się natychmiastową śmiercią. Isadora Duncan zginęła tak jak żyła, zaskakująco i dramatycznie. Nie wińcie jednak o to apaszki.

To jeszcze nie koniec romansu jedwabnego szala z nowinkami technicznymi z tego okresu, ale zanim do tego dojdziemy, trochę ochłońmy i – wciąż pozostając we Francji – przenieśmy się na francuskie bulwary, gdyż to właśnie tutaj długi, biały, jedwabny szal, robił zawrotną karierę. Oto zatem Francja, początek XX wieku, czas gdy świat jeszcze nie usłyszał pierwszych wystrzałów pierwszej wojny światowej, które – co do czego zgodnych jest wielu historyków – zakończyły XIX wiek. I tutaj właśnie spotykamy klasyczne połączenie, które do dnia dzisiejszego kojarzy się z ponadczasową elegancją: czarny frak, cylinder oraz zakończony frędzlami i zarzucony przez ramię, długi, jedwabny, biały szal. Ta idealna kombinacja kolorystyczna głębokiej czerni ze śnieżnobiałą bielą do dzisiaj robi niesłabnące wrażenie.

Szale miały swój epizod również podczas pierwszej wojny światowej i to zarówno na tyłach, jak i na froncie. Otóż w czasie pierwszej wojny światowej robienie ubrań na drutach było nie tylko popularnym hobby, ale również patriotycznym obowiązkiem, gdyż w ten sposób zwykły obywatel mógł wesprzeć żołnierzy: wysyłając na front ręcznie robione skarpetki, swetry i – właśnie – szale. Jednak najbardziej znany obrazek z tych czasów związany z apaszką, dotyczy oczywiście… lotników, bo to właśnie w „złotej erze lotnictwa” pełnej asów lotnictwa i dwupłatowców, długi biały szal był nieodzownym dodatkiem. I choć z perspektywy czasu ten obraz może nam się wydawać bardzo romantyczny, to należy pamiętać, że ówcześni piloci nie tyle używali apaszek dla ozdoby, co ze względów czysto praktycznych. Używano ich bowiem po to, aby uniknąć… otarć. A że niekiedy i przy okazji białe szale majestatycznie powiewały na wietrze, to tylko dodawało klasy i stylu podniebnym zdobywcom, bo wszak szal i apaszka to bardzo stylowe dodatki.

Romans apaszki z jedwabiem również miał się dobrze, nawet w trudnych, powojennych czasach. Tak się bowiem szczęśliwie dla apaszki złożyło, że podczas pierwszej wojny światowej jedwab był używany na skalę masową do pakowania… ładunków prochowych. Skąd taki ekstrawagancki pomysł, zapytacie? Och nie, wcale nie ekstrawagancki. Gdyby taki faktycznie był, niemiałby w tych warunkach racji bytu. Przeciwnie, pomysł był bardzo praktyczny i wykorzystywał niezwykłe właściwości jedwabiu. Otóż ładunek prochowy, spalany podczas strzału armatniego, spalał się całkowicie, jednak problem tkwił w tym, że musiał być w czymś umieszczony, a wszelkie znane wówczas materiały pozostawiały osad, co bardzo ograniczało efektywność działa. Jedwab jednak nie dość, że był mocny, to do tego po spaleniu nie zostawiał zanieczyszczeń. Produkcja jedwabiu na potrzeby armii podczas wojny była więc priorytetem, a w momencie, gdy ta nagle dobiegła końca, okazało się, że pozostały duże nadwyżki tego szlachetnego materiału. I tak oto w dwudziestoleciu międzywojennym obijano jedwabiem meble, szyto odzież i – rzecz jasna – produkowano również apaszki, które dzięki swej żywej kolorystyce wprowadzały nieco życia do szarych, powojennych czasów. W latach 20. XX wieku apaszka stała się również bardzo popularnym dodatkiem w sportowych strojach kobiecych, natomiast w latach 30. XX wieku pojawiła się wiskoza, materiał szybko okrzyknięty „sztucznym jedwabiem”, który pozwolił na produkcję apaszek w znacznie niższej cenie, co znacznie przyczyniło się do wzrostu ich popularności. Jednak to nie to wydarzenie na powrót wyniosło apaszkę na modowy szczyt. Była to bowiem zasługa pewnego przedsiębiorczego biznesmana…

Potencjał tkwiący w apaszce zauważył i docenił w połowie lat 30. Thierry Hermès – to nazwisko bardzo ważne we współczesnej historii apaszki. Ten francuski producent luksusowych dodatków, który postanowił ponownie wynieść apaszkę na szczyty, postawił na klasyczny luksus i ręczne wykonanie. I tak oto w roku 1937 przedstawił apaszkę z chińskiego jedwabiu, który był dwukrotnie wytrzymalszy od wszystkich innych produkowanych ówcześnie. Dzieła natomiast dopełniały ręcznie malowane wzory na każdym egzemplarzu chusty. To wydarzenie umocniło pozycję apaszki w XX wieku jako towaru bardzo szykownego, a jedwabne chusty z logiem Hermès stały się ponadczasową marką utożsamianą z luksusową modą. I to właśnie z szacunku dla najlepszych tradycji światowej mody, Wall Art postanowił w 2021 roku zaproponować apaszki wykonane z najlepszego jedwabiu z ręcznie malowanymi obrazami.

Pęd apaszki ku modowym szczytom zatrzymała dwa lata później druga wojna światowa. Priorytety nagle uległy dramatycznym zmianom, gdyż rzecz jasna ponownie wszystko podporządkowano produkcji na potrzeby wojny i wytwarzanie produktów luksusowych znalazło się na końcu listy najpilniejszych potrzeb. Apaszka jednak nie zniknęła, a jedynie wróciła do swojego starego, czysto praktycznego zastosowania. Otóż w czasie, gdy mężczyźni walczyli na frontach, kobiety pracowały w fabrykach broni i potrzebowały praktycznych chust, którymi mogły związać włosy. Był to element poprawiający nie tylko higienę pracy (zabezpieczenie przed pyłem), ale również podnoszący poziom bezpieczeństwa, np. poprzez zabezpieczenie przed wkręceniem włosów w tryby maszyn. Oczywiście chusty w tym okresie były wykonywane z tańszych materiałów, takich jak: bawełna, len i wełna (choć zdarzały się wyjątki od tej zasady, np. produkcja apaszek z resztek jedwabiu przeznaczonego na spadochrony), a magazyny modowe jeszcze podkręcały ich popularność, doradzając zamianę drogich kapeluszy właśnie na proste chusty. Apaszki wzięły też udział w akcji reklamowej w Wielkiej Brytanii, gdzie produkowano chusty z elementami propagandowymi, można więc powiedzieć, że apaszka dostała wsparcie rządowe.

Apaszka przetrwała drugą wojnę światową i natychmiast po jej zakończeniu powróciła do łask w swojej najbardziej luksusowej formie: na jedwabiu i w pełnej palecie żywych barw. W trudnych powojennych latach 40. i już bardziej dostatnich, choć dusznych obyczajowo i politycznie, latach 50., apaszki były chętnie noszone przez kobiety, które szczególne sobie upodobały wiązanie ich pod włosami na czole. To jeden z najbardziej rozpoznawalnych modowych trendów tamtych lat, kojarzycie?

Równie dobrze kojarzonym elementem z tego (i późniejszego) okresu jest połączenie apaszki ze skórzaną kurtką i… motocyklem. A jakże! Czy to przewiązana na szyi, niczym u kowbojów XX wieku, czy też na głowie (bandana), była dodatkiem praktycznym i stylowym, łatwo wyrywającym się poza sztywne ramy podziału mody na damską i męską.

Lata 50. XX wieku przyniosły zmiany i kolejną ewolucję tego dodatku do garderoby: na przełomie lat 50. i 60. apaszki zaczęto wiązać chyba w jeden z najbardziej tradycyjnych sposobów, czyli pod szyją. Jednak kolorowa apaszka na Zachodzie zyskała daleki od tradycyjnego status, stając się symbolem wyszukanej elegancji, siły i niezależności nowoczesnych kobiet, które odtąd chciały korzystać z życia w szerszym niż dotąd zakresie. Koniec lat 50. i lata 60. stały się kolejną trampoliną apaszki do najwyższych sfer, w tym… do Hollywood. W kolorowej jedwabnej chuście regularnie pokazywały się takie sławy jak: Audrey Hepburn, Grace Kelly, Brigitte Bardot, Faye Dunaway, Lauren Bacall, Bianca Jagger, czy Jackie Kennedy.

Co ciekawe, z tego punktu widzenia apaszka miała jeszcze jeden atut, mianowicie stała się elementem zapewniającym większą prywatność; w połączeniu z dużymi w tym okresie okularami przeciwsłonecznymi umożliwiała bowiem osiągnięcie pewnego poziomu anonimowości w coraz bardziej nachalnym medialnie społeczeństwie. Tak czy owak wkładu apaszki w modę tamtych lat nie da się przecenić, a chyba najlepszym podsumowaniem tego zjawiska w tym okresie były słowa wypowiedziane przez Audrey Hepburn: „W żadnej innej sytuacji nie czuję się tak bardzo kobietą, piękną kobietą, jak wtedy, gdy noszę jedwabną chustę.” Tak jest, Panie i Panowie, czapki z głów!

I tak oto apaszka dotarła do lat 70. czyli do szczytu swojej popularności w XX wieku. Apaszki w tej dekadzie były wszechobecne i dzięki bogatej kolorystyce i naturalnej zwiewności, doskonale wpasowały się w główne trendy mody tego okresu. Apaszka stała się wręcz symbolem stylu mody lat 70., a co znamienne, nosili ją wszyscy, kobiety i mężczyźni. U kobiet lekka apaszka była doskonałym dodatkiem do zwiewnych sukienek, a mężczyźni chętnie zamieniali ją z krawatem, nadając nawet najbardziej formalnym strojom większej lekkości.

Niestety lata 80. i 90. XX wieku nie były hojne dla apaszki i pomimo, że moda w latach 80. wciąż nawiązywała do stylu lat 50. i 60. w których apaszki odgrywały znaczącą rolę, to jednak zwiewne chusty nie znalazły się w szerszym spektrum zainteresowania ówczesnych dyktatorów mody, znikając pomiędzy masą popularniejszych w tym czasie dodatków. W latach 90. kiepska passa dla apaszek trwała, zwłaszcza dla jedwabnych, które ustąpiły miejsca tańszym i masowo produkowanym materiałom. Ale pomimo tego, że apaszka w dwóch ostatnich dekadach XX wieku straciła swoją pozycję nieodzownego dodatku obecnego w każdej szafie, to jednak lata 90. nie do końca były pod tym względem jałowe. Była to bowiem dekada, gdy podróżowanie stało się łatwiejsze, a świat otworzył się na masowego podróżnika, co oczywiście miało również wpływ na modę. Świat mody zaczął pełnymi garściami czerpać z kultur całego świata i tak oto do łask powróciły kaszmirowe szale, klasyczne wzory i materiały.

Od tego czasu apaszka pojawia się sporadycznie w kolekcjach różnych domów mody, jednak jak dotąd nie udało jej się powrócić na szczyty popularności. Nie ulega jednak wątpliwości, że jedwabna apaszka nigdy nie pozwoli o sobie zapomnieć i będzie wracała jak bumerang tak długo, jak długo będziemy potrzebowali stylowego odzienia i odrobiny luksusu. W każdej epoce i w każdej szerokości geograficznej, zawsze będzie obecna i doceniana. Apaszka bowiem to esencja najczystszej funkcjonalności i najlepszego stylu. To ikona, ponadczasowa gwiazda mody, a to oznacza jedno – nieśmiertelność.

0

Skomentuj